Syrphidae Polski

Co do brudzenia ,przed fotografowaniem okazu ,wkładam go do benzyny ekstrakcyjnej i pędzelkiem usuwam śmieci,a jeśli chodzi o problemy z oznaczeniem ,to mam pytanie: w jakich rodzajach istotne cechy są na pleurach?
(z Cheilosia sp. ,Pipiza sp.,Pipizella sp,Melangyna sp...." nie bawię z nogami" ).
Co do łamliwości skrzydeł, to mikra są pod tym względem zdecydowanie mniej wytrzymałe, a jeszcze nie zdarzyła mi się jakaś katastrofa .
Pozdrawiam Rafał

Pozazdrościłem Ci takiej ładnej preparatyki i w czasie obrabiania materiału wypracowuję własną metodę .

Skrzydła układam tak, że najdalej wysunięty punkt jest na jednej linii z końcami czułków mniej więcej- czyli tak jak u Ciebie na drugim zdjęciu lewe skrzydła u 2 pierwszych (1 strona dyskusji). Miałem problem z nogami, coś mi nie pasiło w tych przednich. Na razie wykombinowałem coś takiego, że tylne kładę na górę, jak skrzydła, a 2 przednie pary wyciągam do przodu i układam w rowku poniżej głowy. Nie powinny w tedy niczego zasłaniać (?)


Wrzucę jakieś fotki, ale to jak trochę więcej ich zdejmę z rozpinadeł.

Problemem jest czasem to, że głowa opada, albo nawet prawie odpada, ale po prostu daję pomiędzy odrobinkę kleju i jest gites.

Najmniejsze nabijam na minucje, resztę na szpilki 1 i 2.

Już w terenie na ogół pakuję owady do woreczków strunowych (po zatruciu), wraz z karteczką z opisem i w tedy w domu od razu sru do pudełeczka po lodach i do zamrażalnika i preparuję kiedy chcę
Jest to też dobre pod tym względem, że jak poleżą choćby kwadrans w zamrażalniku, to sienie obudzą, tak jak po zastosowaniu samego octanu zbyt krótko czasem.

...nieważne jak ,ważne co jest w gablotach ,rozumiem ,jednak mam nadzieję, że moje naleciałości motylarskie nie będą nikomu przeszkadzać .Dodaj, proszę ,Łukasz zbliżenia "saproksyli", jak znajdziesz wolną chwilę (fotki fragmentaryczne) ,większość tych cudów złowiłem w tym roku ,ale ostatnio lubię sobie popatrzeć -to daje więcej ,niż wszystkie klucze razem do kupy wzięte .
Pozdrawiam Rafał.

Przetestowałem w swoim warsztacie rozpinadła Grzegorza Banasiaka. Przyznam, że tego właśnie mi brakowało i można je śmiało nazwać nie tylko "do microlepidoptera" ale także do "drobniejszych bzygów". Małych rozmiarów (poręczne), równe i przyjemne do preparowania.

Moim zdaniem rozpinadła numer 3 mogą być często i masowo stosowane do drobniejszych (czyli tych najbardziej pospolitych) bzygów pokroju Platycheirus, Melanostoma, Sphaerophoria. Rozpinadła numer 2 wskazane do mniejszych osobników (samce) ww. gatunków, choć już trudniej się preparuje w tak wąskim rowku. Rozpinadła numer 1 raczej będą sporadycznie dla bzygów stosowane, chyba, że do rodzajów pokroju Neoacia sp., ale bzygów w tych wielkościach to jest bardzo mało.

Oczywiście trzeba pamiętać, że we wszystkich tych przypadkach (rozpinadła są jak sama nazwa wskazuje do microlepidoptera) należy zaopatrzyć się wcześniej w minucje i bloczki piankowe identyczne jak do microliepidoptera.

Poniżej przykładowe zdjęcia okazów (s)preparowanych.

Pozdrawiam
Robert

P.S. Jeden jest tylko nie-bzyg

Robert, dzięki za miłe słowa. Od siebie dodam, że rozpinadła będą trwalsze gdy zamiast szpilek do przypinania użyjemy najgrubszych minucji (0.25), wtedy są praktycznie niezniszczalne. Przed rozpoczęciem sezonu wystarczy stoliki przeszlifować najdrobniejszym papierem ściernym.
Użycie minucji umożliwi z kolei korzystanie z pudełek na rozpinadła, które w czasie kilkudniowych wypadów dobrze zabezpieczają rozpinadła z okazami i można je nosić nawet w plecaku.
Zacząłem już testowo robić rozpinadła do makro i właśnie na bzygach testowałem na razie mam dwie wersje - rowek o szerokości 4 i 6 mm. Przepraszam za lekką kryptoreklamę ale wszyscy wiemy jak jest ze sprzętem, ja sam zacząłem to robić głównie dlatego, że te dostępne w większości sklepów entomologicznych rozpinadła nie spełniamy moich oczekiwań - zwłaszcza te do mikro.

PS. Przypomnij mi przy okazji jakiejś wysyłki, to podeślę trochę cienkiego pergaminu do preparowania, przetestujesz i ocenisz jego właściwości, zwłaszcza przy drobiazgu.

Napiszcie parę słów o wynicowaniu kopulatorów z okazów. Jak to robić, tak łopatologicznie (Rafał pisał wcześniej, że to prosta czynność). Mam jeszcze do spreparowania z 80 szt. mrożonych okazów za które zamierzam się jutro zabrać i może bym spróbował co nieco z "wydłubywaniem" szpilką genitaliów