przez Robert Żóralski » 2015-Lis-08, 20:04
Artur, Twoje znalezisko i to, że udało się ją wyhodować to jest niezwykłe.
O larwach Chrysotoxum naprawdę niewiele wiadomo, a już w szczególności jeśli chodzi o grupę "festivum". Podejrzewa się Chrysotoxum o jakąś współpracę, lub prędzej aktywne pasożytnictwo w gniazdach mrówek, ale Rotheray pisze np., że larwy spotykano też i pod kamieniami, co wydawało się nawzajem wykluczać. Ch. bicinctum wyhodowano na mszycach w warunkach laboratoryjnych, co potwierdziło ich drapieżne preferencje, takie same jak u wszystkich Syrphini.
To co można było jeszcze uznać za pewnik, to to, że żyją całkowicie w ukryciu, tam gdzie wzrok człowieka nie sięga, a więc gdzieś pod ziemią (np: przy korzeniach roślin) lub właśnie w gniazdach owadów społecznych. W innym przypadku tak duże larwy spotykano by często w koloniach naziemnych swoich potencjalnych żywicieli (należy pamiętać, żę larw jest wielokrotnie więcej niż później spotykamy imago) lub tuż na poziomie gruntu (jak np: Leucozona sp).
Ja osobiście obserwowałem i to nie raz samice Chrysotoxum siedzące z samego rana (po rosie) na źdźbłach trawy w odległości kilku metrów od mrowisk mrówek Formica, a samce siedzące tuż obok (na jałowcach lub na małych sosnach/choinkach), w późniejszej porze dnia wiszące w pobliżu. Ch. festivum, Ch. vernale i Ch. bicinctum spotykałem zawsze prawie wyłącznie na polanach śródleśnych. W tym samym miejscu i czasie (praktycznie przy braku innych bzygów) spotkałem też raz Xanthogramma citrofasciatum (te żyją z mrówkami, ale żerują najprawdopodobniej na mszycach przez nie hodowanych niż na larwach mrówek). Larwy Chrysotoxum są jak widać duże (podobnie jak imago), a więc potrzebują bardzo dużej ilości pożywienia - to musi być cała kolonia i łatwy dostęp do pokarmu. To nie tak jak u malutkich Pipizella, które ze względu na swoje niewielkie rozmiary zadowolą się mikrokoloniami mszyc korzeniowych. Cykl rozwojowy Chrysotoxum to raczej 1 rok. Moim zdaniem to sporo faktów, by podejrzewać, że rozwój pierwszych stadiów larwalnych odbywa się właśnie w gniazdach mrówek (mrówki same znoszą jaja do kolonii?). Być może żerują na ich larwach i to do oporu. W którymś momencie muszą przejść do ziemi lub na powierzchnię i znaleźć sobie miejsca dogodnego do przepoczwarzenia (bo przecież nie w gnieździe mrówek). Takie duże larwy mogą robić spustoszenie w gniazdach (podobnie jak to robią Volucella u os społecznych), o ile rzeczywiście żerują na larwach mrówek a nie mszyc obecnych w gniazdach. Chociaż różnica między tymi rodzajami jest duża - samica Volucella wchodzi do gniazda i składa tam wiele jaj, a samica Chrosotoxum moim zdaniem nie, a więc liczba osobników w gnieździe byłaby mała i nie stanowiłaby zagrożenia dla kolonii. Do 2 tyg. wędrówki wczesną wiosną bez jedzenia przed samym przepoczwarzeniem, byle dalej od mrowiska (znaleźć jakiś kamień albo pniak) by przejść przeobrażenie to jest możliwe - przecież to koniec marca, kiedy temperatury wydłużają żywotność owadów.
Gratulacje! Także w typowaniu, że to nie Cheilosia!
Pozdrawiam
Robert