Lasy mieszane z dużym udziałem sosny, które wczoraj odwiedziłem, znajdują się kilkanaście km. na południe od Pabianic, kolo Śladkowic. Poradził mi je uprzejmy wędkarz znad Grabi koło Ldzania, gdzie było wprawdzie malowniczo, ale mało obiecująco. Brak starych drzew.
Na skraju lasu latało nieco bzygowego drobiazgu, głównie Pipiza spp. Pomijam je jako nieoznaczalne i pospolite, zamiast tego trzy bzygi, ktorych tożsamości nie jestem pewien.
To chyba jakiś Chrysotoxum. Zauważalnie mniejszy od Ch. festivum.


Epistrophe melanostoma.

Platycheirus.

W lesie rozglądałem się za ściętymi sosnami, gdzie zgodnie z podpowiedzią Rafala należało spodziewać się Chalcosyrphus piger, który to byl głównym obiektem moich poszukiwań, choć nadziei nie robilem sobie wielkich. Na większości sosnowych stosow pustki, ale jeden okazał się wyjątkowy. Nie wiedzieć czemu to na nim toczyło się leśne owadzie życie; przekraski dobieraly się w pary, szeliniaki leniwie wygrzewaly się w Słońcu, krzątały się liczne Xylophagus ater, był jakiś ciekawy biegacz, Prosternon, dociekliwe Braconidae oraz zwyczajowi bywalcy - Ampedusy i Rhagium. A także Chalcosyrphus piger, jeśli dobrze rozpoznaję. Lekko się zawiodłem, Ch. valgus robi jednak większe wrażenie.

Latały rownież co najmniej dwa gatunki, ktore nie zamierzaly przysiaść ani na chwilę na żadnej kłodzie, chętnie za to siadały na mojej osobie. Jeden na spodniach, drugi na rekach; pozwolił się nawet przekładać z prawej do lewej. Pierwszy raz spotkałem "oswojonego" bzyga.
Eupeodes luniger?

Dasysyrphus sp?

Wkrotce do towarzystwa dołączyła nobliwa muchówka, ktorą podejrzewam o bycie Ferdinandeą ruficornis.


Musiałem wracać, ale wcześniej spenetrowałem otoczenie szerokiego pniaka wyrwanego z korzeniami. A tam Brachypalpus laphriformis, jak sądzę. Szalenie trudno go podejść, 15 minut mi zeszło. Na szczęście wracał za każdym razem, gdy go spłoszyłem.

Ostre Słońce utrudniało fotografowanie, ale i tak wyprawę uznaję za bardzo udaną.