Pozazdrościłem Ci takiej ładnej preparatyki i w czasie obrabiania materiału wypracowuję własną metodę
.
Skrzydła układam tak, że najdalej wysunięty punkt jest na jednej linii z końcami czułków mniej więcej- czyli tak jak u Ciebie na drugim zdjęciu lewe skrzydła u 2 pierwszych (1 strona dyskusji). Miałem problem z nogami, coś mi nie pasiło w tych przednich. Na razie wykombinowałem coś takiego, że tylne kładę na górę, jak skrzydła, a 2 przednie pary wyciągam do przodu i układam w rowku poniżej głowy. Nie powinny w tedy niczego zasłaniać (?)
Wrzucę jakieś fotki, ale to jak trochę więcej ich zdejmę z rozpinadeł.
Problemem jest czasem to, że głowa opada, albo nawet prawie odpada, ale po prostu daję pomiędzy odrobinkę kleju i jest gites.
Najmniejsze nabijam na minucje, resztę na szpilki 1 i 2.
Już w terenie na ogół pakuję owady do woreczków strunowych (po zatruciu), wraz z karteczką z opisem i w tedy w domu od razu sru do pudełeczka po lodach i do zamrażalnika i preparuję kiedy chcę
Jest to też dobre pod tym względem, że jak poleżą choćby kwadrans w zamrażalniku, to sienie obudzą, tak jak po zastosowaniu samego octanu zbyt krótko czasem.